Prokuratura Rejonowa Sosnowiec-Południe zakończyła głośne śledztwo przeciwko lekarzowi, który przez lata wystawiał fałszywe zaświadczenia medycyny pracy. Sprawa dotyczy aż 1459 pacjentów z różnych branż, a akt oskarżenia trafił już do sądu. Lekarzowi grozi do 12 lat więzienia. Jak doszło do ujawnienia procederu i jakie konsekwencje poniosą osoby, które korzystały z tych usług?
Śledztwo rozpoczęło się w 2022 roku
Cała sprawa miała swój początek w kwietniu 2022 roku, gdy Wojewódzki Ośrodek Medycyny Pracy złożył zawiadomienie o podejrzeniu przestępstwa. Kontrolerzy, analizując dokumentację medyczną prowadzoną przez lekarza Grzegorza K., natrafili na nieprawidłowości. Lekarz, mimo braku odpowiednich uprawnień, wystawiał zaświadczenia o braku przeciwwskazań do pracy na danym stanowisku.
Jak działał lekarz?
Prokuratura ustaliła, że lekarz Grzegorz K. prowadził prywatną praktykę, w której oferował wydawanie zaświadczeń z zakresu medycyny pracy. W dokumentach znalazły się nazwiska budowlańców, kierowców, pracowników biurowych, a nawet osób na stanowiskach kierowniczych. Niektóre firmy współpracowały z nim, wysyłając pracowników na podstawie zawartych umów.
Za pojedyncze zaświadczenie lekarz pobierał kilkaset złotych, czyniąc z tego procederu stałe źródło dochodu.
Ofiary czy współodpowiedzialni?
Status pokrzywdzonych w śledztwie otrzymały osoby, które otrzymały nieprawdziwe zaświadczenia. Ich sytuacja prawna może być jednak złożona, ponieważ niektóre z nich mogły być świadome, że dokumenty są wystawiane niezgodnie z przepisami.
Prokuratura stawia zarzuty
Akt oskarżenia został wysłany do sądu w Sosnowcu, gdzie będzie się toczył się proces w tej sprawie. Lekarzowi za przestępstwa, z których uczynił sobie stałe źródło dochodu, grozi do 12 lat więzienia
– wyjaśnia Dziennikowi Zachodniemu prokurator Damian Kabała, szef Prokuratury Rejonowej Sosnowiec-Południe.
Źródło:
- dziennikzachodni.pl