Agresja wobec personelu medycznego staje się w Polsce niepokojącą codziennością. Brutalne ataki, słowne zniewagi, zastraszanie i fizyczna przemoc dotykają lekarzy, pielęgniarek i ratowników niemal każdego dnia. Tragiczne wydarzenia ostatnich tygodni unaoczniły skalę problemu, z którym od lat zmaga się środowisko medyczne. W obliczu rosnącego zagrożenia medycy domagają się natychmiastowych i realnych działań systemowych.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Jakie formy agresji fizycznej i psychicznej dotykają medyków na co dzień.
- Jakie dramatyczne incydenty miały miejsce w polskich szpitalach w ostatnich dniach.
- Dlaczego system ochrony zdrowia nie chroni wystarczająco lekarzy i pielęgniarek.
Dramat w krakowskim szpitalu, codzienność w całym kraju
Brutalne zabójstwo lekarza ortopedy w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie wstrząsnęło środowiskiem medycznym. 35-letni pacjent zaatakował nożem lekarza, który zmarł mimo podjętej reanimacji. Ta niewyobrażalna tragedia wydarzyła się w miejscu, które ma służyć leczeniu, a nie zagrożeniu życia.
Jednak, jak alarmują medycy, to nie jednostkowy incydent. Agresja wobec pracowników ochrony zdrowia narasta – zarówno słowna, fizyczna, jak i psychiczna. Nie ma dnia, w którym nie dochodziłoby do gróźb, wyzwisk czy przemocy wobec lekarzy, pielęgniarek i ratowników.
Jak apeluje Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy:
Bezpieczeństwo medyków to bezpieczeństwo pacjentów! Nie możemy dłużej pracować w strachu.
Związek wzywa władze publiczne i pracodawców do podjęcia zdecydowanych kroków w celu ochrony personelu. System ochrony zdrowia nie może funkcjonować w warunkach przemocy, zastraszania i braku odpowiedzialności wobec sprawców ataków.
Codzienność medyków: wyzwiska, szarpanie, groźby
Jak podkreślała w programie „Fakty po Faktach” Jolanta Januszczak, sekretarz zarządu krajowego Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych:
Nie ma dnia bez agresji tak naprawdę. To jest agresja słowna, cielesna, psychiczna – zastraszanie, nękanie. Pielęgniarki zmagają się z wyzwiskami, szarpaniem, gryzieniem, pobiciem.
Ekspertka podkreśliła również, że choć proces narastania agresji trwał latami, to w ostatnich pięciu–siedmiu latach zjawisko to znacząco się nasiliło. Wpływ miały m.in. pandemia COVID-19, wojna za wschodnią granicą oraz chronicznie niedofinansowany i przeciążony system ochrony zdrowia.
Mamy też niestety niedofinansowany, trochę nieudolny system ochrony zdrowia, który my jako medycy staramy się też ratować, chociaż jest nas za mało – dodała Januszczak.
„To mógł być każdy z nas” – dramat personelu szpitala
Piotr Bralewski, lekarz rezydent i członek małopolskiego oddziału Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy, pracujący w tej samej placówce, w której doszło do zabójstwa, nie ukrywa emocji:
Cały szpital jest mocno przejęty tym, co się stało. (…) Wśród współpracowników z oddziałów sąsiednich panuje myśl, że tak naprawdę to mógł być każdy z nas. Każdy z nas pracuje w tym samym systemie, który jest ułomny. Spotyka nas olbrzymia fala hejtu.
Zdaniem Bralewskiego to właśnie frustracja pacjentów – wynikająca m.in. z kolejek, braku dostępności i przemęczenia kadr – coraz częściej znajduje ujście w agresji wobec medyków.
Fala przemocy: Kraków, Łuków, Gdynia – kolejne szpitale, kolejne ofiary
Tylko w ciągu kilku dni po tragedii w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie doszło do kolejnych ataków na personel medyczny w różnych regionach Polski:
- W Szpitalu w Łukowie ojciec i syn zaatakowali ratowników medycznych na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym.
- W Wojskowym Szpitalu Klinicznym w Krakowie nietrzeźwy pacjent uderzył lekarza i go znieważył podczas dyżuru na SOR-ze.
- W Gdyni, w Szpitalu św. Wincentego a Paulo, doszło do szczególnie alarmującego incydentu. W nocy z piątku na sobotę 28-letnia kobieta, będąca pod wpływem alkoholu i substancji psychoaktywnych, zaatakowała troje członków personelu: ordynatora, lekarkę i ratowniczkę medyczną. Agresja była nagła, brutalna i wymagała interwencji policji. Poszkodowani zostali poddani ocenie stanu zdrowia.
To tylko przykłady z jednego tygodnia. Jak wskazuje Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy, agresja wobec personelu medycznego przybrała rozmiary systemowego problemu, który wymaga natychmiastowej interwencji.
10 maja w Warszawie odbędzie się Marsz Milczenia Medyków – symboliczny gest sprzeciwu wobec narastającej przemocy, ale też wołanie o systemowe zmiany, które zapewnią bezpieczeństwo tym, którzy niosą pomoc.
Główne wnioski
- W ciągu kilku dni doszło do trzech poważnych aktów przemocy wobec medyków: w Krakowie, Łukowie i Gdyni – ofiarami byli lekarze, ratownicy i pielęgniarki.
- Agresja wobec personelu medycznego przybiera formy fizyczne, słowne i psychiczne – od gróźb i wyzwisk po pobicia i zastraszanie.
- Przyczyną przemocy są m.in. frustracja pacjentów, niedobory kadrowe i przeciążony system ochrony zdrowia – co potwierdzają przedstawiciele związków zawodowych.
- Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy apeluje o realne działania prawne i systemowe oraz zaprasza na Marsz Milczenia Medyków 10 maja w Warszawie.
Źródła:
- Ogólnopolski Związek Zawodowy Lekarzy
- TVN24
- Alert Medyczny