Nowy przedmiot miał nauczyć młodych ludzi dbania o zdrowie fizyczne i psychiczne. Zamiast tego, już po kilku tygodniach roku szkolnego, edukacja zdrowotna w wielu szkołach okazuje się pustą salą w planie lekcji. Frekwencja nie przekracza 50% nawet w największych miastach, a w niektórych szkołach zajęcia nie odbywają się wcale.
Z tego artykułu dowiesz się…
- Jak wygląda frekwencja edukacji zdrowotnej w polskich szkołach.
- Które miasta i województwa notują najniższy udział uczniów w zajęciach.
- Jakie czynniki – organizacyjne i społeczne – doprowadziły do porażki edukacji zdrowotnej.
Wysoka absencja w największych miastach
Z danych zaprezentowanych w materiale „Wydarzeń” wynika, że edukacja zdrowotna nie przyciąga uczniów. W Warszawie z zajęć zrezygnowało aż 86% uczniów szkół średnich, a w podstawówkach 57%. Rzeszów i Lublin to kolejne miasta, gdzie frekwencja jest skrajnie niska – odpowiednio 18,59% i 27%.
Na tle pozostałych miast wyróżnia się jedynie Bydgoszcz, gdzie na edukację zdrowotną zdecydowało się 40,74% uczniów. W pozostałych dużych ośrodkach liczby są równie niepokojące: w Kielcach udział w zajęciach deklaruje tylko 10% uczniów szkół średnich (RMF FM), a we Wrocławiu aż 92% uczniów ponadpodstawowych zrezygnowało z nowego przedmiotu (Wprost.pl).
Województwa raportują masowe rezygnacje
Według informacji przekazanych redakcji Wprost.pl przez Elżbietę Modrzewską z kuratorium w Katowicach, aż 68,23% rodziców w woj. śląskim wypisało swoje dzieci z przedmiotu. Dane pochodzą z ponad 90% szkół, które odpowiedziały na ankietę. W woj. łódzkim odsetek rezygnacji przekracza 60%.
We Wrocławiu w szkołach podstawowych wypisało się ponad 56% uczniów, w Lublinie – aż 73%. W Olsztynie z 12 834 uczniów potencjalnie objętych zajęciami, 72,29% zostało formalnie wypisanych (RMF FM).
Frekwencja spada z wiekiem
Dane z Poznania pokazują wyraźny trend – im starszy rocznik, tym niższe zainteresowanie. W klasach IV szkoły podstawowej na zajęcia uczęszcza 73% uczniów, ale już w klasach VIII – tylko 33%. W liceach i technikach udział spada do 18%, a w szkołach branżowych do 23,33% (RMF FM).
Powody rezygnacji: praktyczne, nie ideologiczne
Choć przedmiot wywołał wiosną gorącą debatę, m.in. z udziałem przedstawicieli Kościoła i organizacji rodzicielskich, dane z września i października wskazują na coś innego. Paweł Mrozek z Akcji Uczniowskiej, cytowany przez Interię, podkreśla, że najczęściej chodzi o problemy logistyczne.
Jak podkreślił Mrozek, otrzymywał sygnały, że zajęcia są zaplanowane na godziny skrajnie niekorzystne, np. 7:10 rano lub późnym popołudniem. Uczniowie nie chcą zaczynać dnia od pustej sali lub czekać kilka godzin na dodatkową lekcję. Część rodziców również nie wyraziła zgody ze względów ideologicznych.
Przedmiot dobrowolny, mimo apeli ekspertów
O obowiązkową edukację zdrowotną apelowały środowiska medyczne i eksperci zdrowia publicznego, jednak w styczniu ministra Barbara Nowacka ogłosiła, że przedmiot nie będzie obowiązkowy. Do 25 września rodzice i pełnoletni uczniowie mogli składać oświadczenia o rezygnacji.
Ministerstwo Edukacji ma opublikować pełne dane o skali rezygnacji 10 października. Wszystko jednak wskazuje na to, że nowy przedmiot, choć merytorycznie potrzebny, w praktyce nie wszedł do szkolnej codzienności.
Główne wnioski
- Edukacja zdrowotna poniosła frekwencyjną porażkę – w wielu miastach uczestniczy w niej mniej niż 50% uczniów, a w Warszawie i Wrocławiu nawet poniżej 15%.
- Najwyższe zainteresowanie odnotowano w Bydgoszczy (40,74%).
- Powodem rezygnacji nie jest ideologia, lecz problemy organizacyjne – zajęcia często odbywają się wcześnie rano lub po wielu godzinach przerwy.
- Dobrowolność przedmiotu sprawiła, że mimo apeli środowisk medycznych o obowiązkowy charakter, edukacja zdrowotna nie zakorzeniła się w systemie szkolnym.
Źródło:
- RMF FM, Wprost.pl, Interia, Wydarzenia